Granie systemem trzydniowym, weekend plus środek tygodnia, kojarzy się z najlepszymi drużynami, z emocjami z półki premium. Olimpia swoją dyspozycją póki co aspiruje na wskoczenie na wyższy poziom, ale to zdanie bardziej odzwierciedla sytuację ligową. Środowy mecz Pucharu Polski będzie jednak creme de la creme, wisienką na torcie, wydarzeniem pompatycznym. Nie na co dzień do Elbląga przyjeżdża drużyna z Ekstraklasy.
Misja w teorii awykonalna. Ekstraklasowa drużyna w meczu przeciwko drugoligowcowi jest faworytem, ale piłka nożna, a w szczególności krajowe puchary widziały mnóstwo przykładów, że teorię od rzeczywistości dzieli cienka granica. Może i w tym przypadku Raków przesadnie zagrzeje się myślą, że z Olimpią trzeba wygrać i zapomni włożyć głowy do wiadra z lodem i będziemy świadkami wyrównania największego dotychczas sukcesu żółto-biało-niebieskich w PP. W sezonie 1976/1977 Olimpia zagrała w 1/8 fazy rozgrywek gdzie uległa Wiśle Kraków. We wcześniejszej rundzie związkowi mierzyli się z ROW-em Rybnik. Olimpia występowała w II lidze, ROW był pierwszoligowcem. Po bramce Tyla w 99 minucie wygrali żółto-biało-niebiescy. Analogia z obecną edycją Pucharu Tysiąca Drużyn? Olimpia z ROW-em już grała. W rundzie wstępnej. Wygraliśmy.
– Traktujemy ten mecz jako bonus i cieszymy się z możliwość sprawdzenia na tle rywala z Ekstraklasy. Wiadomo, że to Puchar Polski i Olimpia nie jest faworytem, ale liczymy, że zawiesimy wysoko poprzeczkę i postaramy się o niespodziankę, czyli wyeliminowanie Rakowa – poinformował kluczowy zawodnik w układance trenera Noconia, Damian Szuprytowski.
– Emocje przed starciem z Rakowem są duże, nie ma co ukrywać. Czuć, że przyjeżdża drużyna z Ekstraklasy, która w zeszłym sezonie zapewniła kilka niespodzianek w Pucharze oraz w bardzo dobrym stylu wygrała pierwszą ligę – słusznie zauważył filar obrony Olimpii Kamil Wenger.
Olimpia ostatnio nie produkuje przegranych. Punkty zdobywa taśmowo. W ostatnich czterech meczach zacięciem można nazwać remis z Górnikiem Łęczna, poza tym zwycięstwa ze Stalą Rzeszów, Skrą Częstochowa i Pogonią Siedlce. Takie są fakty ligowe. W innej rzeczywistości gra Raków Częstochowa, w najwyższej w naszym kraju, na poziomie Ekstraklasy. Dotychczasowa forma była bezkompromisowa. Raków jest jedyną drużyną, która jeszcze nie zremisowała. Na 12. pozycję w stawce złożyły się 5 zwycięstw i 8 porażek. 15 punktów daje cztery przewagi nad strefą spadkową. Atutem drużyny z województwa śląskiego jest również fakt, że do pucharowego meczu przygotowują się o dzień dłużej. Raków grał w sobotę, 26 października, Olimpia w niedzielę. Raków przegrał 0:2 w Łodzi z ŁKS-em, Olimpia wygrała 1:0 ze Stalą Rzeszów.
– Traktujemy ten mecz jak każdy inny. Przygotowania są inne niż zazwyczaj ze względu na krótki okres między meczami. Mamy jednak swój plan. Sztab szkoleniowy we wtorek pokaże nam dobre oraz słabsze strony Rakowa, które będziemy chcieli wykorzystać. Zdajemy sobie sprawę, że Puchar rządzi się swoimi prawami i nawet z tak dobrą drużyną można przy realizacji założeń taktycznych oraz przy dobrej dyspozycji dnia pokusić się o niespodziankę – analizuje Kamil Wenger.
– Przygotowania są krótkie, bo w niedzielę graliśmy mecz ligowy, więc odbyliśmy jedynie regenerację, rozruch i w środę walczymy o przejście do kolejnej rundy – dodał Damian Szuprytowski.
Środowa konfrontacja będzie piątą w historii. Do pierwszych należy się cofnąć do sezonu 1981/1982. W rundzie jesiennej wygrał Raków 1:0, w rewanżu na Agrykola – po bramce legendy Jacka „Szabelki” Spychalskiego – wygrała Olimpia. Kolejne mecze to przeszłość nieodległa. Sezon 2016/2017, żółto-biało-niebiescy beniaminkiem II ligi. Na ławce trenerskiej Adam Boros, asystentem Piotr Zając, w składzie m.in. Radosław Stępień, Dawid Kubowicz czy Patryk Sokołowski. Rozgrywki ostatecznie wygrał Raków Częstochowa, ale już przed sezonem zapowiadał, że celem jest awans. Doszło zresztą do bezprecedensowej obietnicy ze strony zarządu. W przypadku braku awansu, Raków miał oddać swoim kibicom pieniądze za zakupione karnety. Klubowa kasa nie została uszczuplona.
W pierwszej kolejce ówczesnego sezonu padł remis 2:2. Olimpia dwukrotnie „goniła wynik”, a bramki strzelali Paweł Piceluk i Łukasz Pietroń. W rewanżu goli nie oglądaliśmy. Przed piątym starciem mamy zatem idealny remis: raz wygrała Olimpia, raz Raków, dwa spotkania zakończyły się podziałem punktów. Bilans bramkowy 3:3.
Patronem medialnym ZKS Olimpia Elbląg jest Elbląska Gazeta Internetowa portEl.pl