Bramka Wojciecha Fadeckiego w 45. minucie była pierwszym golem Olimpii Elbląg w sezonie 2024/25. W drugiej części meczu Mateusz Kuzimski nie wykorzystał rzutu karnego. Pierwszy w sezonie 2024/25 mecz Olimpii Elbląg na własnym stadionie zakończył się podziałem punktów. Olimpia Elbląg - GKS Jastrzębie 1:1.
Sobotnie (27 lipca) spotkanie Olimpii Elbląg z GKS Jastrzębiem było pierwszym w tym sezonie meczem elblążan u siebie. W poprzedniej kolejce podopieczni Sebastiana Letniowskiego bezbramkowo zremisowali w Belsku-Białej z tamtejszym Podbeskidziem. Goście w pierwszej kolejce rozgromili „u siebie“ krakowski Hutnik 5:0. W porównaniu z meczem w Podbeskidziu doszło do zmiany w elbląskiej bramce, do której po kilku latach wrócił Kacper Tułowiecki. Andrzej Witan w ostatnim meczu z Podbeskidziem Bielsko – Biała doznał kontuzji; prawdopodobnie czeka go krótka przerwa w grze.
– Bardzo przyjemnie było wrócić. Na początki trochę dziwne uczucie. Jak wyszedłem na rozgrzewkę, to miałem wrażenie, jakbym grał na wyjeździe, gdyż 6 lat mnie tu nie było. Już wczoraj, kiedy dowiedziałem się, że będę bronił, ucieszyłem się- mówił Kacper Tułowiecki. – Bardzo chciałem, żeby to wszystko dobrze wyszło. Jak już mówiłem, 6 lat mnie tu nie było i chciałem wrócić tak, aby zapamiętano mnie jako dobrego bramkarza.. Pierwsza interwencja, złapałem pewność siebie. Do pełni szczęścia zabrakło tylko zwycięstwa, gdybyśmy wygrali byłbym w pełni zadowolony.
Krótko podsumowując jego występ: był pewnym punktem drużyny Sebastiana Letniowskiego. A było to o tyle ważne, że zwłaszcza przez pierwsze 30 minut Olimpijczycy nie zagrali tak, jakby się można spodziewać. Najlepszą sytuację elblążanie stworzyli sobie w 23. minucie. Kacper Tułowiecki wybił piłkę przez całe boisko, przy bramce dostał ją Bartłomiej Mruk, który podał do Mariusza Kuzimskiego. Ten z kilku metrów… chybił. Kilka minut później Michał Kuczałek strzelał po podaniu Radosława Stępnia. Strzegący bramki GKS Grzegorz Drazik bez problemu złapał piłkę. Było to jednak jedyne optymistyczne momenty w tej części spotkania.
Lepiej w pierwszych 30 minutach zaprezentowali się goście. W 12. minucie Oliwier Jakuć strzałem z dystansu próbował zaskoczyć elbląskiego bramkarza. Ten jednak przypomniał się elbląskim kibicom z najlepszej strony. Skapitulował tylko raz – w 31. minucie, po juniorskim błędzie elbląskiej obrony. Zaczęło się od rzutu wolnego elblążan, który dość szybko przerodził się w kontratak GKS. Jeden z piłkarzy gości wykorzystał wysokie ustawienie elbląskiej obrony i posłał piłkę ze swojej połowy do Szymona Kiebzaka, ten z elbląskim obrońcą na plecach biegł „sam na sam“ z Kacprem Tułowieckim. Przed samą bramką podał do Michała Bednarskiego. Elbląski bramkarz był bez szans.
– Takie sytuacje to się na poziomie juniorów nie zdarzają – mówił Sebastian Letniowski, trener Olimpii Elbląg. – Dwóch zawodników po stałym fragmencie gry wyszło „sam na sam“ z bramkarzem. To jest niemożliwe. Co byśmy nie trenowali, nie może dojść do takiej sytuacji. Takiej opcji na poziomie II ligi nie ma. I to nie była jedna taka sytuacja, później doszło do bardzo podobnej.
– W pierwszej połowie zespół z Jastrzębia dominował przez pierwsze 30 minut. Pokazali, że ich pierwszy mecz, to nie był przypadek, że mają zespół, który stwarza dużo sytuacji. Dobrze, że Kacper pomógł nam w dwóch kluczowych sytuacjach, bo mogli strzelić gola. Ale i my w pierwszej połowie mieliśmy swoje sytuacje – dodał Dawid Wierzba, obrońca Olimpii.
Zimny prysznic
I jak się miało okazać, „zimy prysznic“ był potrzebny elblążanom. Po stracie bramki podopieczni Sebastiana Letniowskiego zaczęli grać lepiej. I jeszcze przed gwizdkiem kończącym pierwszą cześć spotkania doprowadzili do remisu. Radosław Stępień odebrał piłkę piłkarzowi gości, podał do Dawida Szałeckiego. Ten strzelał, bramkarz gości interweniował tak niefortunnie, że piłka trafiła pod nogi Wojciecha Fadeckiego. Napastnik gospodarzy zrobił to, czego wymaga się od napastników. Była to pierwsza bramka elbląskiego zespołu w tym sezonie.
Pewną ciekawostką jest fakt, że nie była to pierwsza bramka tego piłkarza na elbląskim stadionie. Pierwsze trafienie na A8 Wojciech Fadecki uzyskał… 11 kwietnia 2018 r., kiedy zdobył jedynego gola w meczu Olimpii z Błękitnymi Stargard (Oczywiście wówczas piłkarz zdobył gola dla Błękitnych). Dziś trafił już do właściwej bramki.
– Mieliśmy klika dobrych sytuacji, szczególnie z bocznych sektorów boiska. Tworzyliśmy przewagi, wypracowywaliśmy sobie sytuacje. Szkoda, że nie udało się tych sytuacji, przynajmniej jeszcze jednej, w pierwszej połowie zamienić na bramkę – tak przebieg pierwszej części skomentował Dawid Pędziałek, trener GKS Jastrzębie.
– Szczerze powiem, w pierwszej połowie nie widziałem charyzmy u chłopaków, wiary w zwycięstwo. Problemem naszego zespołu był brak jakości. jeżeli chodzi o podania. Jeżeli po odbiorze przechodzimy do szybkiego ataku i pierwsze podanie jest cały czas niecelne, to taka akcja nie ma szansy na powodzenie – dodał Sebastian Letniowski.
Remis sprawiedliwy, ale niedosyt pozostał
Druga połowa zaczęła się od… interwencji Kacpra Tułowieckiego. Piłkarze z Jastrzębia potrzebowali 50 sekund na stworzenie sytuacji. Elbląskiego bramkarz a strzałem z dystansu próbował zaskoczyć Szymon Kiebzak. Olimpijczycy zmienili swój sposób gry. I już w 61. minucie można było się spodziewać, że podopieczni Sebastiana Letniowskiego wyjdą na prowadzenie. W polu karnym faulowany przez Grzegorza Drazika był Mateusz Kuzimski. Sędzia wskazał na jedenastkę – sprawiedliwość miał wymierzyć sam poszkodowany. Ale w pojedynku zwyciężył… bramkarz gości, który obronił strzał Olimpijczyka.
– Trochę zmieniliśmy ustawienie. Było więcej zaangażowania, większa determinacja. Poza rzutem karnym stworzyliśmy jeszcze kilka sytuacji, które można było lepiej rozwiązać. Z przebiegu gry remis jest sprawiedliwy, ale „u siebie“ nie cieszy.
– W drugiej połowie mecz się wyrównał. W moim odczuciu sprawiedliwy remis – dodał Dawid Pędziałek.
– Szkoda niewykorzystanego rzutu karnego, ale uważam, że remis jest sprawiedliwy – dodał Dawid Wierzba. – Oba zespoły stworzyły sporo sytuacji, po których mógł paść gol. Na pewno nam Kacper, jak i Jastrzębiu Grzegorz Drazik pomógł. Podobnie jak Andrzej Witan w meczu z Podbeskidziem wybronił nam dużo sytuacji. Kacper Tułowiecki pokazał dziś, że był gotowy zastąpić Andrzeja.
Gospodarze w drugiej połowie zaprezentowali się lepiej, ale brakowało konkretów. Duża w tym zasługa Grzegorza Drazika strzegącego bramki GKS. Goście kończyli mecz w osłabieniu, po tym jak czerwoną kartkę (drugą żółtą) w w ostatnich minutach zobaczył Oskar Paprzycki.
– W poprzednim sezonie mieliśmy ten problem, że fajnie wyglądaliśmy z piłką przy nodze, ale w ostatniej tercji czegoś brakowało. I tych sytuacji nie było zbyt dużo. Uważam, że teraz jeżeli tylko dołożymy wykończenie, to ten sezon może być ciekawy. Ale ciężko to oceniać po dwóch meczach w lidze – mówił Dawid Wierzba
W następnej kolejce Olimpijczycy zmierzą się w Szczecinie z miejscowym Skolwinem.
Olimpia Elbląg – GKS Jastrzębie 1:1 (1:1)
Bramki: 0:1 – Bednarski (31. min.), 1:1 – Fadecki (45. min.)
Olimpia: Tułowiecki – Tiahlo, Łaszak (72‘ Wierzba), Stępień (77‘ Senkevich), Kuzimski (72‘ Jasiński), Kuczałek, Szałecki, Fadecki, Kozera, Bogusławski, Mruk
GŁÓWNYMI SPONSORAMI OLIMPII ELBLĄG SĄ: