Menu Zamknij

Szalony mecz przy Agrykola

Dramaturgią w meczu Olimpii z Kotwicą można byłoby obdzielić kilka spotkań. Pięć goli, kilka niewykorzystanych stuprocentowych szans gospodarzy, wreszcie dwa karne w końcówce podyktowane przez sędziego dla Kotwicy. A to wszystko na murawie, która - delikatnie mówiąc - gry nie ułatwiała. Żółto-biało-niebiescy niestety przegrali 2:3, mimo że prowadzili 2:1.

Ostateczna decyzja, czy w ogóle odbędzie się spotkanie, zapadła godzinę przed pierwszym gwizdkiem. Boisko pozostawiało wiele do życzenia, miejscami stała woda. Delegat z arbitrem głównym trzykrotnie przekładał decyzję, ale ostatecznie służby porządkowe wykonały pracę, która pozwoliła spędzić wieczór z ogromnymi piłkarskim doznaniami.

Tuż przed pierwszym gwizdkiem doszło jeszcze do wyjątkowej uroczystości. Prezes Olimpii Paweł Guminiak wręczył pamiątkową koszulkę Michałowi Kuczałkowi z okazji rozegrania stu meczów w barwach Olimpii. Martwiło jedynie, że Michał nie mógł zaliczyć kolejnego występu, niestety w dniu poprzedzającym doszło do urazu stawu skokowego. Na boisku nie było również Łukasza Sarnowskiego (pauza za kartki), zatem należało poszukać drugiego młodzieżowca do pierwszego składu. Trener Gomułka postawił na Łukasza Łęgowskiego.

W końcu się zaczęło. Od pierwszych minut mieliśmy meczycho! Ofensywnie usposobiona Kotwica prezentowała styl skrojony na miarę dla Olimpii. Już w drugiej minucie padł gol. Gospodarze na prowadzeniu. Ponownie na listę strzelców wpisał się Jakub Sangowski. Ponownie, bo podczas ostatniego meczu z Chojniczanką Chojnice również zaprezentował atuty, do których należy przywyknąć. Zabranie się z piłką, zwód na “walizkę” a’la Adam Fedoruk, a następnie mocna i celna finalizacja.

Po golu szybka próba wyrównania. Zza pola karnego strzelał najskuteczniejszy zawodnik Kotwicy Jonatan Junior, ale na posterunku był Łukasz Łęgowski. Kolejne minuty to zdecydowane przełożenie wajchy i festiwal niewykorzystanych okazji Olimpii. Próbował Sangowski, Kozera trafił w słupek, Famulak nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Bramka powinna również wpaść po podaniu Stefaniaka do Żaka. Napastnik Olimpii stanął oko w oko z Krystianem Michalskim, ale podwyższenia nie było.

Emocje w pierwszej połowie nie miały końca. Niestety, urzeczywistniła się stara piłkarska maksyma. Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i tak było po pięknym strzale Jonatana Juniora. Gol palce lizać.

To nie był koniec bramek tego wieczora. Sangowski ponownie w swoim stylu. Ponownie zwód na “zamach” i strzał lewą nogą pod poprzeczkę. Po chwili przerwa i gromkie brawa dla piłkarzy Olimpii, bo oglądaliśmy znakomite zawody.

Po zmianie stron Kotwica szukała wyrównania, grała wysoko i ofensywnie, co nie mogło dziwić. Olimpia jednak kontynuowała swoje założenia, była skonsolidowana w defensywie, co jakiś czas stwarzała zagrożenie pod bramką gości. Najdogodniejszej nie wykorzystał Maciej Famulak, który przebiegł z piłką kilkanaście metrów, wparował w pole karne, okiwał obrońcę, ostatecznie zabrakło niewiele.

Po tej akcji oglądaliśmy zdecydowane ataki gości, postawili wszystko na jedną kartę. Zepchnęli Olimpię do desperackiej wręcz obrony. Po zamieszaniu w polu karnym piłka odbiła się od ręki i arbiter był zmuszony wskazać na wapno. Nadzieja, że Łęgowski obroni rzut karny była podparta wcześniejszymi, pięcioma wygranymi pojedynkami z przeciwnikami (w różnych rozgrywkach), ale Jonatan Junior strzelił z chirurgiczną precyzja. W 90. minucie konsternacja, drugi rzut karny i ponowna “bomba” nie do obrony. Jonatan Junior bohaterem Kotwicy.

Mecz emocjonujący, obfitujący w gole, ale zakończenie bez happy endu. Spotkanie długimi fragmentami układało się idealnie dla Olimpii, ale ostatecznie komplet punktów wywiozła Kotwica. Ostatnie minuty były jak z horroru, dwa dyskusyjne karne i niedosyt, bo Olimpia zagrała bardzo dobre zawody.

– Uważam, że do przerwy ten mecz powinien być zamknięty wynikiem 3:0, ale my tego nie robimy. Cieszę się, że stwarzaliśmy sytuacje, bo nie graliśmy z jakąś drużyną z czwartej ligi, ani ze średniakiem, tylko z liderem. Jeśli potrafisz w pierwszej połowie stworzyć trzy, cztery stuprocentowe sytuacje to pokazuje, że jesteś dobrze przygotowany i masz dobry pomysł. (…) Boli nas to, że nie wykorzystywaliśmy sytuacji, ale nie mam pretensji do mojej drużyny ani do sztabu, bo zagraliśmy dobry mecz, z dobrym przeciwnikiem. Może trochę bolą mnie decyzje sędziego, rzadko się wypowiadam, ale obejrzałem te dwie sytuacje z naszej kamery GoPro i boli mnie to, bo Adaś Żak nie miał w ogóle kontaktu (z piłką – red.) (…) Wiemy, co musimy zrobić lepiej, na pewno wykorzystywać sytuacje i w niektórych aspektach się poprawić, bo uważam, że nas zepchnęli w ostatnich 10 minutach i to był duży błąd, nad którym musimy pracować – mówił na konferencji pomeczowej trener Przemysław Gomułka.

Tym samym wspaniała seria siedmiu meczów bez przegranej przy A8 się zakończyła. Przed Olimpią dwa ostatnie wyjazdy w tym roku. Najpierw Lech II Poznań, potem Olimpia Grudziądz.

Olimpia Elbląg – Kotwica Kołobrzeg 2:3 (2:1)

bramki: 1:0 – Sangowski (2. min.), 1:1 – Jonathan Junior (42. min.), 2:1 – Sangowski (44. min.), 2:2 – Jonathan Junior (84. min. – karny), 2:3 – Jonathan Junior (90. min. – karny),

Olimpia: Łęgowski – Jakubczyk, Wierzba, Szczudliński, Stefaniak, Sangowski (83’ Yatsenko), Spychała, Jóźwicki, Famulak (75’ Bartoś), Żak, Kozera (75’ Łabecki).

Podsumowanie meczu pochodzi od patrona medialnego Klubu – serwisu www.portel.pl

Multimedia po meczu: