Ostatni tydzień przyniósł zmianę trenera Olimpii, która zaprocentowała lekką poprawą w poczynaniach boiskowych. Na zwycięstwo jednak wciąż należy poczekać, ale po meczu ze Stal Stalową Wolą na konto elblążan trafił jeden punkt.
Oczekiwano efektu nowej miotły i liczono na przełamanie punktowego impasu. Ostatni komplet oczek Olimpia zdobyła blisko miesiąc temu, a w piłce nożnej to wieczność. Czy Olimpia wyszła z nowym pomysłem na grę? Ciężko powiedzieć, bo pierwsza połowa emocjami przypominała te z grzybobrania. Gra się toczyła, ale bez większych zagrożeń. Odnotować należy zmiany personalne, bo w porównaniu z meczem z ŁKS-em II, w składzie Olimpii zaszło pięć zmian. Wiadomo, że nie mógł wystąpić Maciej Famulak, który pauzował za kartki, reszta to decyzje trenera. Dodatkowo poza grą wciąż pozostaje Patryk Jakubczyk, który obserwował poczynania swojej byłej drużyny Lechii Tomaszów Mazowiecki w sobotnim meczu z Concordią Elbląg rozgrywanym przy ul. Skrzydlatej. Towarzystwa kontuzjowanemu zawodnikowi Olimpii dotrzymywał wspomniany wyżej Maciej Famulak.
Chcąc wskazać na zagrożenie po stronie żółto-biało-niebieskich to zapewne należy odnotować składną akcję, po której piłka znalazła się pod nogami Kamila Bartosia, ale oddany strzał nie był nawet celny. Stal Stalowa Wola miała swoją okazję po odzyskaniu piłki w środkowej strefie. Chełmiński przejął złe podanie Sarnowskiego, potem przyśpieszenie, wymiana piłki między zawodnikami gospodarzy i próba egzekucji, ale Witan był na posterunku.
Obraz meczu nie ulegał zmianie także po wznowieniu gry. Nadal więcej piłkarskich szachów niż ofensywnych akcji. Olimpia próbowała na początku drugiej połowy, potem jak jakieś zagrożenie występowało, to po stronie gospodarzy. Brakowało jednak kropki nad i, Witan jak zawsze był pewny i skuteczny, obrona również wykonywała swoje obowiązki. Wygrać ten mecz mogła jednak Olimpia. W 82. minucie Damian Oko próbował spokojnie opanować piłkę, ale Dawid Kozera wyczuł pismo nosem, odebrał futbolówkę i po chwili znalazł się w sytuacji sam na sam. Strzelając zmylił bramkarza, ale piłka zamiast trafić do siatki, odbiła się od słupka i wyleciała poza obręb gry. Jęk zawodu po stronie Olimpii, Kozera łapiący się za głowę, niedosyt kibiców, a na tablicy świetlnej 0:0.
Ostatecznie nie oglądaliśmy meczu, który miałby promować II ligę. Pięknie było tylko pod względem atmosferycznym, na boisku artyzmu brakowało. Momentami było topornie i daleko od idealnego scenariusza, w którym bramki odgrywają główną rolę. Remis wydaje się w pełni zasłużony, żadna z drużyn nie zaznaczyła przewagi.
Olimpia wraca do Elbląga i ma ponad tydzień na przygotowanie się do meczu sezonu. W poniedziałek, 22 kwietnia, czeka nas mecz, który nie potrzebuje reklamy. Do naszego miasta przyjedzie Stomil Olsztyn.
Stal Stalowa Wola – Olimpia Elbląg 0:0
Olimpia: Witan – Bartoś, Sarnowski, Kuczałek, Mruk, Filipczyk (63’ Kozera), Sangowski (81’ Gabrych), Danilczyk, Spychała (63’ Jóźwicki), Yatsenko (63’ Stefaniak), Żak.
GŁÓWNYMI SPONSORAMI OLIMPII ELBLĄG SĄ: