Rezerwy Olimpii mogą mieć pretensje wyłącznie do siebie, że mecz inauguracyjny forBET IV ligi nie zakończyli z trzema punktami. W pierwszej połowie spotkanie powinno być “zamknięte”, ale skuteczność była mizerna.
W zeszłym tygodniu Olimpia II zagrała w Ostródzie z Sokołem w ramach WPP i przegrała wysoko 4:0. W niedzielę (11 sierpnia) celem był rewanż i rehabilitacja za porażkę.
Żółto-biało-niebiescy rzucili się na Sokoła od pierwszych minut. Trwała nawałnica, co chwilę oglądaliśmy zagrożenie. Kilka minut i już powinno być 1:0. Słowo klucz powinno, bo niewykorzystanych sytuacji było multum. Najpierw Maciej Tobojka w sytuacji sam na sam pozwolił bramkarzowi gości na skuteczną interwencję. Potem aktywny był duet Yatsenko i Kordykiewicz, ale oglądaliśmy festiwal braku finalizacji. Raz strzał nad poprzeczką, potem z 3 metrów brak wykończenia, innym razem piłka uderza w słupek, później zabrakło kilku centymetrów. W między czasie kolejną sytuację sam na sam nie wykorzystał Berdyczko.
Oczywiście, Olimpia strzeliła jedną bramkę, ale wobec stworzonych okazji pozostaje nieodzowne wrażenie, że ten mecz powinien być wygrany w cuglach. W każdym razie gol padł, gdy Kordykiewicz zatańczył z piłką między obrońcami i spokojnie wpakował futbolówkę obok bezradnego bramkarza. Wówczas chciało się wierzyć, bo dopiero była 13. minuta, że mecz jest kontrolowany, ale druga połowa obmyła ze złudnych wrażeń.
“Niewykorzystane sytuacje się mszczą”, “wrócili z dalekiej podróży” czy jakiekolwiek nie użyjemy frazesu, faktem pozostaje, że druga połowa to dominacja i “remontada” Sokoła. Grali, strzelali, kontrolowali. Trzy bramki zespołu z Ostródy, bezradność Olimpii II. Dubelt Śnieżowskiego, potem gol z karnego Mateusza Musińskiego.
Niestety, Olimpia II mimo stworzenia sześciu/siedmiu doskonałych sytuacji uznała, że strzelanie goli jest przereklamowane. Spartaczone szanse utrzymywały na powierzchni Sokoła, który po przerwie między połowami przedefiniował grę i wywrócił obraz spotkania do góry nogami zdobywając komplet punktów.
Niewątpliwie szkoda, ale pretensje należy mieć jedynie do własnego braku finalizacji. Miejmy nadzieję, że w następnym meczu z Olimpią Olsztynek żółto-biało-niebiescy wyciągną wnioski i sytuacje bramkowe będą wykańczać w sposób optymalny.
Olimpia II Elbląg – Sokół Ostróda 1:3 (1:0)
1:0 – Kordykiewicz (12’),
1:1 – Śnieżawski (49’),
1:2 – Śnieżawski (60’),
1:3 – Musiński (90+, karny)
Olimpia II: Januszewski – Szczudliński, Sznajder (82′ Kruczyk), Tobojka (71′ Dziurdzia), Łabecki, Kordykiewicz (62′ Jasiński), Yatsenko, Kryński, Berdyczko, Leszczyński, Dzierzkiewicz (46′ Rychter).
GŁÓWNYMI SPONSORAMI OLIMPII ELBLĄG SĄ: